Przygoda z GPS - em
Jesienny dookoła las,
zielenie sosen i brzóz złoto,
w górze śpiew ptaków bawi nas,
szukamy grzybów dziś z ochotą.
Maślaczki, czarnych łepków moc,
czasami trafi się prawdziwek,
uzbiera każdy grzybów kosz,
by je do domu dzisiaj przywieźć.
Splątane ścieżki wiodą w głąb
leśnych ostępów coraz dalej,
zabłądziliśmy, co za błąd!
Jak stąd wyjdziemy, nie wiem wcale.
W którą wyruszyć stronę, by
wyjść z lasu, nie wie nikt dokładnie,
każdy kierunek zda się zły,
jak mamy iść, nikt nie odgadnie.
Ktoś mówi - Poprowadzę was,
- Nie w tym kierunku! - Ktoś zaprzeczył.
Byłeś tu już, las dobrze znasz?...
I wszyscy kłócą się, jak dzieci.
Aż nagle przypomniałam, że
odnajdę drogę w GPS-ie,
który w torebce mam - on wie,
jak iść, by auto znaleźć, przecież.
Idziemy śmiało prosto tam,
gdzie każe iść zmęczonym nogom,
bo przecież urządzenie nam
pozwoli pójść najkrótszą drogą.
Pośród drzew koron ptaków śpiew,
dzięcioł rytmicznie w drzewo stuka,
każdemu oczy śmieją się
nie trzeba przecież wyjścia szukać.
Jednak po krokach może stu
wskazał kierunek w prawą stronę,
skręcamy, ale wkrótce znów
na prawo kazał kosze ponieść.
Potem znów w prawo każe iść
i powracamy, skąd wyszliśmy,
wyjdziemy z tego lasu dziś,
czy sen nas czeka w łożu z liści?
Cóż, na los szczęścia nam się zdać
przyszło - na przełaj, w dal po wrzosach
wędruje więc zmęczona brać,
dźwigając swoje grzyby w koszach.
********
Jak miło ujrzeć auto i
do domu wrócić rajdem szybkim...
Pytają dziś znajomi, czy
mam GPS, w drodze na grzybki!