Pieśń Gai
W błękitny zapach fiołków mnie otulał
poranek jasny i wieczorny zmierzch,
i wiatr mi śpiewał, gdy nad polem hulał,
zanim odleciał w świat daleki gdzieś.
Szemrał mi strumyk piękne opowieści,
które usłyszał w kraju pośród gór,
zielone trawy mokrą falą pieścił
i bawił się plamkami białych chmur.
Słońce sypało mi promienie złote
na moje pola, na łąki, na las,
barwiło życia odwieczną tęsknotę
kolorem pąków, gdy był wiosny czas.
I przemijały lata i jesienie,
na nowo wciąż się śniły życia sny,
na pół dzielone szczęściem i cierpieniem
w ulotną wieczność mijających dni.
I pokochałam srebrny trel skowronków,
i pokochałam poszum leśnych drzew,
nieśmiałych marzeń szukałam początków,
gdy usłyszałam pragnień pierwszy zew.
A pod błękitnym ukryłam przestworzem
w wieczności chwilę trudny życia los,
i dla każdego serce swe otworzę,
kto słyszy mej zielonej pieśni głos.