Bądź ze mną, jedyna
Spotkałem Cię, gdy serce zapomniało,
jak bardzo ranił je tęsknoty ból
i że samotną miłością kochało
i tej rozpaczy łez palącą sól.
Trudno zrozumieć tajemnicę losu,
trudno odgadnąć czasem życia cel
wśród poplątanych błędnych dróg chaosu,
gdzie krajobrazy mgły zasnuwa biel.
Twe oczy lśniły słonecznym bursztynem,
kiedy spojrzałaś, nim się skryłaś gdzieś
w sennym pejzażu... dziś bez Ciebie ginę
i znów tęsknotę trudno sercu znieść.
Wróć, przynieś uśmiech prawdziwy, jak życie,
dniom użycz słońca, niech rozproszy cień,
łzy osusz, miła, płynące obficie,
gorzkie cierpienie we wspaniałość zmień.
I bądź miłością, bo ja wciąż nią jestem,
zaczarowany we mnie uczuć świat,
niedoskonałość losu jednym gestem
zmień, dłoń podając, w sprzyjający wiatr.
Będzie w nas siła i ból naprzemiennie,
tak w życiu bywa - chcesz tego, czy nie,
lecz bez miłości będzie coraz ciemniej
na naszych drogach, jak w niedobrym śnie.