Spotkam Cię o świcie
Może serce me kiedyś ukoi
uśmiech Twój tak promienny, jak słońce,
ale myśleć już o tym się boję,
choć uczucie wciąż we mnie gorące.
Słony los łez kroplami zaznacza
ślady dni zabłąkanych dziś w smutki,
serce, proszę cię, już nie rozpaczaj,
czas skradziony wieczności jest krótki.
Pozostawię w pamięci te świty,
w których jeszcze płonęły nadzieje,
kiedy zmierzch przyjdzie we mgły spowity,
słońce nigdy się już nie zaśmieje.
Nie chcę dłużej iść w czas, co się mroczy
w sercu mym zatroskaniem okrutnym,
oczy pragnę Twe ujrzeć urocze
i nadzieje znów mieć choćby złudne.
Marzyć o tym, ze jesteś i będziesz
wiecznym szczęściem przy moim wciąż boku,
będę szukał Cię zawsze i wszędzie,
przez dzień cały uparcie do zmroku.
Może znów się spotkamy o świcie,
ujrzę oczy kochane, promienne,
poznam wreszcie, czym może być życie
razem z Tobą - mym skarbem bezcennym.