Gwiezdne łzy
Spadają srebrne krople łez
z ciemnego nieba,
to gwiazdy gasną, przecież wiesz,
więc łzy im przebacz,
- i tylko jasny płonie ślad
przez chwilę krótką,
czy ktoś pomyślał i czy zgadł,
jak jest im smutno?
Popatrz, kochanie, oczom wierz,
gdy mnie zobaczysz,
też pośród nocy płonę gdzieś,
ślad uczuć znaczę
barwami wszystkich szczerych słów
na kartce białej,
by wiersz na nowo płakał znów,
bo pokochałem...
Ach, jakże trudno gasnąć tak
gwiezdną tęsknotą,
bo ciągle pięknych oczu brak
droższych, niż złoto,
bo dłoni czyichś brak jest dziś,
które są szczęściem,
wśród gwiezdnych łez dziś muszę iść
- tam moje miejsce.
Jak mam zapomnieć losu znój
i ból tęsknoty,
wciąż widząc w gwiazdach uśmiech Twój
brązowozłoty?
Jak mam się ukryć wśród tych łez
w wieczności ciszę
Powiedz, kochanie, przecież wiesz,
pomyśl - usłyszę!
Albo nic nie mów, w dłonie swe
weź moje dłonie,
i wyszepcz proszę: kocham cię,
bo serce płonie,
nie chcę, byś ronił gwiezdne łzy,
ich sól jest bólem,
przyjdź, i że kochasz, powiedz mi,
- ból ten otulę.