Gdy jechałem koło sadu
Pięknooka dziewczyno, Twoje włosy w nieładzie,
wiatr zaplątał się w ich pajęczynie,
gdy zrywałaś czerwone jabłka dziś w swoim sadzie,
w ciepłej, przedpołudniowej godzinie.
Jadąc dziś koło sadu, nagle ciebie ujrzałem,
kiedy stałaś na chwiejnej drabinie,
czarnych włosów chaosem aż się oczarowałem,
w głowie był zamęt był, jakby po winie.
I pomogłem jabłuszka wrzucać ci do koszyka,
i zaniosłem go potem do domu,
czasem szczęście się swoje właśnie w sadzie spotyka,
by go potem nie oddać nikomu.
I choć wszyscy mówili: - Przecież nie masz posagu,
że gość żaden do sadu nie trafi!
Chętnie mówię dziś wszystkim z jak największą powagą:
- Czar twój posag zastąpić potrafił.