Nadzieja

Ocena użytkowników:  / 0
SłabyŚwietny 

Mimochodem między dniami się przemykam,
łowiąc w sidła mych nadziei płochy czas,
nie dogonię szczęścia złudy, bo zbyt dzika,
zabłąkana w życie, niby w mroczny las.

Uciekają już obłoki przed błękitem
za horyzont, chcąc się ukryć w szarą dal,
wiosna pąków powitała mnie rozkwitem,
a mnie zimy - bo w niej byłaś - teraz żal.

Nie odgadnę, jak daleko do przyszłości,
pieśnią słów jak długo jeszcze nucić mam
swoją miłość, nim wczorajszy dzień zagości,
abym nigdy już nie musiał śpiewać sam.

Zasłuchałem się zbyt mocno w serca bicie,
czy zawołasz mnie raz jeszcze spoza snów,
aby razem w niesamotne wkroczyć życie,
otulone znów w majowy zapach bzów?

Zgubię smutki tam, gdzie droga w dal się wije
i gwiaździsta będzie każda moja noc,
z tą nadzieją, która jeszcze w sercu żyje,
bo w miłości jest ogromna przecież moc!