Wieczorna miłość
Wymarzyłem cię, miła, wieczorem,
kiedy zorza barwiła się krwawo,
chyba trochę za pózno, nie w porę,
kiedy życie nie było zabawą.
Kiedy czas nieżyczliwy się srożył,
oczy zimne patrzyły okrutnie,
a ja chciałem ci szczęście pomnożyć,
bo mnie miłość mamiła wprost cudnie.
Wymarzyłem, by płakać dziś łzami
z bezsilności i bólu zawodu,
przepaść wielka, jak świat między nami,
drzwi zamknięte do pięknych ogrodów.
Szczęście dziś tylko jest dla wybranych,
by je mieć i się z nikim nie dzielić,
dla spryciarzy i dla zimnych drani,
nie dla tych, co by chcieli je mnożyć.
21 stycznia 2013 r.