Wrota nocy
Wrota nocy otwarte, ciemność błądzi ulicą,
księżyc ukrył się za czarną chmurę,
mija czas zabłąkany, swej przyszłości nie widząc,
odliczając godziny ponure.
Zanim życie ostatnie swe marzenia roztrwoni
na tych drogach, co wiodą donikąd,
będę jeszcze próbował swoje szczęście dogonić
z tą nadzieją szaloną i dziką.
Oczu Twoich spojrzenie najpiękniejsze na świecie,
szczęście w nich niechaj płonie cudowne,
tego życzę najszczerzej, chociaż wiesz o tym przecież,
że uczucie me smutne, bezdomne.
Wrota nocy otwarte, płynie czas czarną strugą,
za chmurami gdzieś gwiazdy ukryte,
kiedy w sercu tęsknoty płoną już nazbyt długo,
blask Twych oczu wydaje się mitem.
Zanim sen mnie przytuli, zapomnieniem ukoi,
ból odpłynie daleko... daleko,
będę błądził w marzeniach wraz z ciemnością wśród ulic,
choć w tym mieście nikt na mnie nie czeka.
Oczy Twoje w mej duszy płoną pięknem boleśnie,
szczęście w nich, jak cudowna pieśń nieba,
która w nutach radosnych płynie przygodą we śnie,
Boże, jak mi w nie spojrzeć potrzeba!
Wrota nocy otwarte, drogi się pogubiły,
blado płonie w oddali, hen, zorza,
daruj piękno swych oczu, które mi się wyśniły,
w sercu ugaś tęsknoty mej pożar.