Do E...
Kocham oczu Twych mroczne otchłanie,
kiedy w nich się pogrążam z radością,
na tęsknoty skazany, kochanie
z tą do Ciebie szaloną miłością.
Smutków dziś oplatają mnie węże
jadowite, jak mam się obronić?
Może jednak tę miłość zwyciężę,
ale jak mam ją z serca wygonić?
Ona w sercu mym gniazdo uwiła,
tam jej dobrze, choć wciąż przez nią płaczę,
przecież nigdy nie spotkam Cię, miła,
bo nie może być przecież inaczej.
Kocham Ciebie swych wierszy pieszczotą,
tak, jak umiem, bo czasem je czytasz
i na wiersze me słów sypiesz złoto,
wtedy radość znów we mnie rozkwita.
Twoje słowa są dla mnie rozkoszą,
kocham je, bo to przecież Twe słowa,
moje dłonie o dotyk Twych proszą,
nigdy na to nie będziesz gotowa?
Twoje usta spragnione uśmiechu,
chciałbym Tobie ten uśmiech darować,
ale błądzić wciąż muszę w swym grzechu,
za miłości mej grzech pokutować.
Kiedy pójdę, gdzie nieba przestworza
rozpostarte pod gwiazd srebrną ciszą,
może anioł ugasi ten pożar
w sercu mym, cichym śpiewem kołysząc.
Nie ugasi, bo ze mną jest gorzej
- pożar ten będzie płonąć już wiecznie,
więc Cię proszę, kochanie, czy możesz
kilka słów mi napisać? Koniecznie!
31 maja 2013 r.