Porwana w jasyr

Ocena użytkowników:  / 0

Gdzie stepu szeroko po horyzont siny
trawy rozpostarły się zielenią fal,
ku chmurom uleciał smutny płacz dziewczyny,
którą w jasyr wiozą gdzieś w nieznaną dal.

Usłysz mój sokole, usłysz moje żale
i ponieś, gdzie matka i gdzie ojciec mój,
może już nie żyją, nie usłyszą wcale,
ale leć, leć, proszę, tyś przyjaciel mój.

W tureckim oddziale same groźne twarze
i nikt nie wysłucha mojej prośby słów,
a uciec nie mogę,bo trzymają straże,
nie ma dokąd uciec w pustym stepie tu.

Zawiozą mnie, biedną do wielkiego pana,
co ma wielki pałac i służących stu,
smutna moja dola, gdy w jasyr zabrana,
będę w pięknej sukni posadzona w puch.

Nie chcę żyć w pałacu, jak w klatce kanarek,
nie chcę srebra, złota, pereł nie chcę też,
serce moje płonie dziś tęsknoty żarem
do mego miłego, tam, za stepem gdzieś.

07. 01.2013