Kiedy...
Kiedy chmurzą się dni zasmucone
sennym czasem jesiennych szarug,
gdy się wszystko wydaje stracone,
uśmiech, miła, słoneczny daruj,
niech na nowo marzenie rozkwita
w krajobrazy zielonych krain,
gdzie kwiatami znów łąka powita,
rozpostarta po las w oddali.
Przyślij, proszę, ten uśmiech, kochanie
- czarodziejko mej duszy pragnień,
która prosi - czy słyszysz wołanie?
Gdy usłyszysz - słowa odgadniesz?
Za kurtyną mgły przyszłość ukryta
niespełnionym zasmuci życiem,
ale dzień, tak jak wczoraj powita
samotnością szarą o świcie.
Wiatrem tylko dziś jestem szepczącym
krajobrazom pieśni swych tęsknot
do tych dłoni, co los nie połączy,
by się wspólną zachwycać pieśnią.
Tylko chmurzą się dni zasmucone
mrocznym niebem i zimnym bólem...
Kiedy wreszcie sny będą spełnione?
Kiedy, miła, Twe dłonie otulę?