Poranny kac II
Nie poznaję tego pana
- stoi w lustrze
i spogląda na mnie dziwnie
- co za typ!
Morda jego wciąż zaspana,
w oczach pustka,
zabarwiona w smutek piwnie,
aż mi wstyd.
Ej, ty, facet, ty się szanuj,
proszę ciebie,
mordę w kubeł, by się umyć,
zaraz idź,
z dala trzymaj się od baru,
choć kac trzepie,
obroń resztki męskiej dumy
- przestań pić!
Mordo moja, taka smutna,
skacowana,
ogolona przez maszynkę
będziesz w mig,
życia farsa jest okrutna,
przechlapana,
kiedy piwa cała skrzynka
w brzuchu tkwi.
Twego życia, ochlajpusie,
płyną dzieje,
zaprowadzą cię na odwyk,
życia dno,
nie ulegaj wciąż pokusie,
bo się śmieje
dzikim śmiechem diablik podły
- olej go!