Nieśmiałość
Rynek, przy rynku bar (w krąg płotek),
przyjemnie w cieniu arkad skryty,
popijam wolno wino złote
w kolorze bardzo smakowitym.
A przy stoliku piękna pani,
warta spojrzenia oraz grzechu
oczami moje oczy mami,
by też barwiły się w uśmiechu.
Czas płynie wolno i przyjemnie
w rytmie słów, spojrzeń, łyków wina,
oczy się wciąż wpatrują we mnie,
ja w nią, bo piękna z niej dziewczyna.
Butelka pusta, w głowie szumi
wino złociste i gwar ulic,
chcę jej powiedzieć, lecz nie umiem,
że kocham i chcę ją przytulić.
A słońce praży - już południe,
lecz nie spociłem się przez upał,
a z troski - zucha gram obłudnie,
chociaż nie jestem chłop, lecz d...!