Życzę Ci szczęścia, kochanie
Tęsknoty bolą, ale iść wciąż muszę
w krajobraz nocy dźwigając swój los,
otul, ach, otul mą samotną duszę,
w ramionach ścichnie jej rozpaczy głos.
Błądzę w marzeniach, by odnaleźć Ciebie,
pod szarym niebem smutne płyną dni,
czy mi pomożesz czas na powrót przebiec,
by nam spełnienie znów wróżyły sny?
Cóż znaczą trudy, kiedy świt się tuli
do czworga ramion, do postaci dwóch,
gdy miłość razem wąwozami ulic
idzie szczęśliwa... lecz nie ma Cię tu...
Gdzie jesteś? We śnie? W cudownym marzeniu,
zauroczonym barwą oczu Twych?
Śpiewałem gwiazdom o duszy cierpieniu,
lecz one własne śnią wieczności sny.
Moja Różyczko, choć nie jestem księciem,
kocham szalenie, do utraty tchu,
wiem, że też kochasz, niech Bóg da Ci szczęście,
wiersz, jak modlitwę, chciałbym wysłać Mu.
A jeśli kiedyś odwrócą się dzieje
od dni pochmurnych i przytulę Cię,
ze szczęścia cały świat się roześmieje,
widząc, ze kochasz, miła, kochasz mnie!